Na wałbrzyskim Podgórzu stanie kosz, do którego mieszkańcy będą mogli wrzucać nakrętki, by wspierać chore dzieci i chronić środowisko.
Kosz będzie nietypowy: został bowiem ręcznie wykonany przez pracowników działającej na Podgórzu – przy
ul. Tunelowej – bocznicy kolejowej należącej do Kopalń Surowców Skalnych w Bartnicy. A powstał dzięki współpracy KSS Bartnica i wałbrzyskich samorządowców.
Potrzebna inicjatywa
To miejscy radni – Piotr Kwiatkowski i Piotr Kraczkowski – wpadli na pomysł, by stawiać w dzielnicach Wałbrzycha pojemniki na plastikowe nakrętki.
– Chcieliśmy przez to zachęcić mieszkańców do zbierania nakrętek. To nie wymaga wysiłku, a można pomóc chorym dzieciom i jednocześnie środowisku, chroniąc je przed plastikiem – mówią.
Pierwszy kosz z ich inicjatywy stanął na Placu Grunwaldzkim. Ludzie zapełniają tam nakrętkami pojemnik tak szybko, że radni muszą go opróżniać co kilkanaście dni. – Pozyskane nakrętki przekazujemy rodzinie ciężko chorej Hani Stawinogi, trzyletniej dziewczynki z Jedliny Zdrój – opowiada Piotr Kwiatkowski.
Szukając darczyńcy kolejnego kosza, tym razem dla Podgórza, samorządowcy zwrócili się do Jakuba Madeja, prezesa KSS Bartnica. W tej dzielnicy działa należąca do spółki bocznica kolejowa. – Ponieważ od lat prowadzimy w otoczeniu naszych zakładów działania na rzecz ludzi i środowiska, postanowiliśmy wesprzeć tę potrzebną inicjatywę – mówi prezes Madej.
Wykonania kosza podjęli się pracownicy bocznicy: brygadzista Witold Hołysz i spawacz Sławomir Gilewski.
Z miłości do dzieci
– Ja mam wnuki, które bardzo kocham, a kolega ma wspaniałego, półrocznego synka. Dlatego gdy usłyszeliśmy, że możemy zrobić coś dobrego dla dzieci, które ciężko chorują, nawet się nie zastanawialiśmy – wspomina Witold Hołysz. Choć pracuje na bocznicy 17 lat, po raz pierwszy spotkał się z tak nietypowym, zawodowym wyzwaniem. Podobnie jego kolega. – Ale że obaj mamy umiejętności manualne i wielkie serce dla dzieci to uznaliśmy, że uczynimy wszystko, by wykonać kosz, dzięki któremu ludzie będą mogli wspierać chore maluchy – mówi Sławomir Gilewski.
Swoje działania pracownicy bocznicy rozpoczęli od „burzy mózgów”. – Chcieliśmy, żeby kosz miał kształt logo KSS Bartnica. Ale odtworzenie firmowego znaku ze stalowych kątowników i metalowej siatki nie było łatwe. Dlatego najpierw musieliśmy znaleźć na to sposób. Udało się – cieszą się wykonawcy kosza.
W warsztacie na bocznicy poświęcili wyzwaniu wiele dni.
– Tak się zaangażowali, że przywozili z domów własne narzędzia, sami konstruowali potrzebne przyrządy, poświęcali zadaniu prywatny czas, główkowali nad najlepszymi rozwiązaniami. I cel osiągnęli – mówi Radosław Mechliński, kierownik bocznicy kolejowej KSS Bartnica.
Każdy może pomóc
Autorzy kosza oficjalnie przekazali go już wałbrzyskim samorządowcom. Pojemnik został ustawiony przed marketem Biedronka na Podgórzu, na skrzyżowaniu ul. Świdnickiej i Niepodległości. Jako pierwsze napełniły go samodzielnie zebranymi nakrętkami dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 5.
– Zachęcamy wszystkich mieszkańców, aby wrzucali do niego nakrętki. Każdy może pomóc w ten sposób chorym maluchom, jednocześnie chroniąc środowisko – apelują wspólnym głosem pomysłodawcy i wykonawcy kosza.
SKĄD WZIĘŁA SIĘ W POLSCE AKCJA ZBIERANIA NAKRĘTEK?
13 lat temu, by zdobyć pieniądze dla potrzebującego kolegi, grupa krakowskich studentów (późniejszych założycieli fundacji Bez Tajemnic) postanowiła zachęcić jak najwięcej osób do zbierania surowców wtórnych. Za makulaturę punkty skupu płaciły jednak mało, a droższe aluminium wiązało się głównie ze zbieraniem puszek po piwie, czego inicjatorzy akcji nie chcieli robić, by nie promować picia alkoholu. Rozważali więc zbieranie szkła, ale nim łatwo się pokaleczyć, a metal był zbyt ciężki, żeby ludzie chcieli go nosić do punktów skupu. Wymyślili więc najbardziej przyjazną – dla dorosłych i dzieci – ideę zbierania plastikowych nakrętek: lekkich, bezpiecznych i łatwych do gromadzenia, a które są przecież w każdym domu. W dodatku okazało się, że w hurtowym odbiorze można od firm recyklingowych otrzymać za kilogram nakrętek średnio kilkadziesiąt groszy, co przy dużych ilościach daje realne kwoty na pomoc potrzebującym. Akcja przyjęła się w całym kraju, wsparła przez lata tysiące chorych dzieci i uchroniła środowisko od setek ton plastiku. Odzyskiwane nakrętki są przerabiane na granulat, z którego wytwarza się m.in. doniczki, wiadra czy worki na śmieci.