Choć melafir jest pożądanym w budownictwie kolejowym i drogowym kruszywem, to los wydobywających go kopalń nie jest dobry. Rozmowa z J. Madejem, prezesem KSS Bartnica.
Dolny Śląsk jest głównym w Polsce regionem, gdzie występuje melafir. Ta skała to nic innego, jak zastygła lawa wulkanów. I choć melafir jest dziś bardzo pożądanym m.in. w kolejnictwie i budownictwie dróg kruszywem, to los wydobywających go kopalń wcale nie jest różowy. Z Jakubem Madejem, prezesem Kopalń Surowców Skalnych w Bartnicy, rozmawia Edyta Golisz.
Po czym możemy poznać melafirową skałę podczas wycieczki w Sudety?
– Choćby po barwie. Melafir miewa różne odcienie, ale wszystkie są charakterystyczne. Może być czerwono – brunatny, zielono-czarny a nawet szaro – fiołkowy. Ma też ciekawą teksturę, tzw. migdałowcową. Czyli przestrzenie w skale melafiru są wypełnione innymi minerałami. Zapraszam do Rybnicy Leśnej koło Wałbrzycha, gdzie jest jedna naszych z kopalń, wydobywająca ten surowiec. Tam najlepiej widać melafirową skałę.
Słowo „kopalnia” kojarzy się z pracą pod ziemią, a melafir wydobywa się na powierzchni?
– Kruszymy skałę, więc rzeczywiście pracujemy na ziemi. Proces wydobycia – w największym skrócie – wygląda tak, że z odsłoniętej skały, przy użyciu materiałów wybuchowych, pozyskujemy kamień. Trafia on do zakładów przeróbczych, gdzie zostaje rozdrobniony i powstaje z niego kruszywo docelowe – w zależności od tego, do czego ma służyć.
A do czego służy melafir?
– Choćby do tego, żeby Pendolino miało po czym jeździć. Melafir ma bowiem świetne właściwości: trwałość, twardość, odporność na ścieranie, dzięki którym jest ulubionym przez budowniczych torów tłuczniem kolejowym, czyli kruszywem wysypywanym na tory. Jego wartości są tak dobre, że nawet po kilkudziesięciu latach „służby” na torach, melafir – po oczyszczeniu – wraca na tory, nie tracąc jakości. Obecnie w całej Unii Europejskiej zauważalny jest nacisk na rozwój ekologicznego transportu kolejowego. Fakt, że uczestniczymy w tym procesie w Polsce, traktujemy jako nasz udział w rozwoju transportu przyjaznego środowisku. A myślę, że jest się czym chwalić. Według danych PKP Inercity – dzięki skróceniu czasu podróży, np. poprzez uruchomienie wspomnianych składów Pendolino, setki tysięcy pasażerów przesiada się z samochodów do pociągów. Również PKP Cargo odnotowuje wzrost zainteresowania transportem kolejowym, ze względu na coraz lepsze warunki przewozu towarów. Trzeba zaznaczyć, że ten rozwój ekologicznego transportu nie byłby możliwy bez melafiru z gminy Mieroszów. Właściwości melafiru doceniają też specjaliści od budowy dróg, ponieważ bardzo poprawia on jakość asfaltu. Kierowcy jeżdżą obecnie po wielu drogach i autostradach w Polsce, gdzie asfalt ma domieszkę melafiru. Jest on też stosowany w budownictwie, do wytwarzania dobrej jakości betonu, ale i są nim wysypane np. ścieżki górskie w Sudetach.
Ile jest w Polsce kopalń melafiru?
– Udokumentowanych złóż jest w kraju kilkanaście. Znakomita większość na Dolnym Śląsku – to tu wybuchały kiedyś wulkany, których skrystalizowana lawa tworzy dzisiejsze skały, także melafirowe. Eksploatowane są obecnie trzy złoża melafiru, wszystkie na Dolnym Śląsku. Nie chcę być nieskromny, ale ze względu i na jakość złoża, i na parametry surowca, najlepsze jest nasze, w Rybnicy Leśnej. Kolejne jest w Czarnym Borze, a trzecie w Tłumaczowie. Jednak tłumaczowska kopalnia jest w upadłości.
Los kopalni w Rybnicy też jest niepewny. Wygasa wam koncesja na wydobycie.
– Działamy na wymagającym terenie, jeśli chodzi o standardy związane z ochroną środowiska. Jesteśmy na obszarze Natury 2000, sąsiadujemy też z parkiem krajobrazowym. Bardzo surowo przestrzegamy więc norm środowiskowych. Starając się o przedłużenie koncesji uzyskaliśmy pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dostaliśmy też akceptację Rady Gminy Mieroszów, która uwzględniła kopalnię w planie przestrzennego zagospodarowania. Pozytywną decyzję środowiskową wydał nam też burmistrz Mieroszowa. Jednak tę ostatnią decyzję – z przyczyn proceduralnych – Samorządowe Kolegium Odwoławcze zwróciło do burmistrza, do ponownego rozpatrzenia. W międzyczasie odbyły się wybory samorządowe, w gminie nastały nowe władze. I aby uzupełnić teraz to, czego życzy sobie SKO oraz podjąć nową decyzję, trzeba zapoznać się z setkami dokumentów, licznymi opiniami itp. To wymaga czasu, nie ma więc szans, byśmy zmieścili się z procedurami w terminie, który pozwoliłby na przedłużenie koncesji. Musimy się starać o nową. Jeśli oczywiście obecny burmistrz Mieroszowa wyda sprzyjającą nam decyzję, na co bardzo liczymy. Dodam, że procedury związane z przedłużeniem koncesji dla kopalni w Rybnicy, KSS Bartnica rozpoczęła w 2011 r. Ale nawet 4 lata okazały się niewystarczające.
Kopalnia przestanie więc z końcem czerwca wydobywać melafir. Co dalej?
– Mamy dużo zobowiązań, z których się wywiążemy. Dlatego brak wydobycia nie oznacza, że kopalnia przestanie pracować. Zrobiliśmy zapasy kruszywa, nasze zakłady przeróbcze będą miały co robić przynajmniej do końca roku. Na razie nikt nie straci w kopalni pracy, bo roboty strzałowe wykonywała dla nas zewnętrzna firma. Mamy nadzieję, że szybko uda nam się uzyskać nową koncesję. Jeśli nie, to będzie źle z wielu powodów. Biorąc bowiem pod uwagę, że zakład w Tłumaczowie jest już w likwidacji, to gdyby jeszcze nasza kopalnia w Rybnicy przestała istnieć, pozostałaby w Polsce tylko jedna kopalnia melafiru – w Czarnym Borze. A jeden zakład raczej nie uniósłby potrzeb rynku. Melafir trzeba by sprowadzać z zagranicy, mimo że na miejscu mamy wartościowe złoża i wykwalifikowanych pracowników. Bez koncesji musielibyśmy się też zmierzyć z redukcją zatrudnienia. I nie chodzi tylko o kilkudziesięciu pracowników kopalni w Rybnicy, bocznicy kolejowej w Wałbrzychu itp. Ale też o ponad setkę podwykonawców z regionu. A i gmina Mieroszów straciłaby milionowe wpływy do budżetu. Biorąc pod uwagę, że region nie jest bogaty, naprawdę wolę nie myśleć, co by było, gdyby kopalnia została zamknięta.
Eksploatacja mela
firu w Rybnicy Leśnej trwa od ponad 100 lat. Obecnie w kopalni oraz należących do niej: bocznicy kolejowej w Wałbrzychu i Wytwórni Mas Bitumicznych w Starym Julianowie, zatrudnienie znajduje ok. 45 osób. KSS Bartnica daje też pracę ponad 100 podwykonawcom z regionu. Z tytułu jej działalności do kasy gminy Mieroszów trafia rocznie ok. 2 mln złotych podatków.