Ważą się losy Kopalni Melafiru w Rybnicy Leśnej. Czy otrzyma nową koncesję i wydobycie będzie kontynuowane? Sprawa budzi emocje. Wśród przeciwników kopalni są m.in. ekolodzy. Ale czy diabeł jest aż taki straszny?
Z Andrzejem Ruszlewiczem, przyrodnikiem, rozmawia Edyta Golisz.
Rośliny giną, zwierzęta uciekają… To często podnoszone, proekologiczne argumenty przeciw kopalni w Rybnicy Leśnej. Jak pan to widzi?
– Jako przyrodnik najbardziej chciałbym, aby przyroda rozwijała się w sposób naturalny i nie była zaburzana przez człowieka. Ale… takiego świata już nie ma. Co z tego, że będę głosił radykalne poglądy o ochronie środowiska, skoro potem wsiądę w emitujące spaliny auto i pojadę drogą, którą wybudowano kosztem lasów? A w domu nastawię pralkę, choć na świecie jest susza… Cywilizacji uniknąć się nie da i korzystamy z niej wszyscy. Dlatego trzeba patrzeć na wiele spraw realnie.
Czyli jak?
– A choćby tak, że drogi i tory kolejowe są i będą budowane, bo to niezbędne w dzisiejszych czasach. Jeśli więc kopalnia w Rybnicy Leśnej – wydobywająca melafir wykorzystywany w takim budownictwie – zostanie zamknięta, to zapewne szybko ruszy w pobliżu inna kopalnia. To nieuniknione, bo złoża surowców skalnych na Dolnym Śląsku mamy naprawdę dobre. Złoże w Rybnicy Leśnej ma tak dobre parametry, że jeśli je zamkniemy, to nie dość, że w tym miejscu pozostanie na lata „dziura w górach” – bo proces rekultywacji obszaru jest długi – to w dodatku, zamiast jednego kamieniołomu, będziemy musieli mieć ich pewnie w okolicy kilka. A to będzie się wiązało z kolejnymi ingerencjami w środowisko. Dlatego uważam, że lepsze dla przyrody jest utrzymanie wydobycia w miejscu, w którym ono już trwa, niż otwieranie kolejnych złóż. Tym bardziej, że z tego, co wiem, kopalnia nie chce znacząco powiększać obszaru eksploatacji.
Ale kopalnia jest w otulinie parku krajobrazowego i na terenie obszaru Natura 2000.
– Tym bardziej znajdujący się w takim miejscu zakład musi spełniać wyśrubowane normy związane z ochroną środowiska. Inaczej dawno zostałby zamknięty.
Czyli wydobycie w Rybnicy Leśnej powinno być kontynuowane… z rozsądku?
– Nie demonizowałbym tego. Takie ingerencje w środowisko mają to do siebie, że coś przyrodzie zabierają, ale oddają coś innego, czasami nawet bardziej wartościowego. Kamieniołomy powodują zróżnicowanie w krajobrazie, które tworzy miejsca dla gatunków, które utraciły swoje naturalne siedliska – są więc rzadkie i cenne. Wydobycie melafiru to niewątpliwa ingerencja w naturę, ale to przez tę działalność powstały w Rybnicy Leśnej np. skalne półki, nie występujące normalnie w Górach Suchych. Takie półki to dobre miejsca dla cennych gatunków ptaków: puchaczy czy sokołów wędrownych, które lubią strome skały, bo znajdują na nich bezpieczne miejsca dla lęgów. A co do „uciekających” zwierząt… Większość zwierząt po prostu przyzwyczaja się do tego, co się stale wokół nich dzieje. Wystarczy popatrzeć na myszołowy czy sarny, spokojnie żerujące przy autostradzie – one traktują pędzące auta jak część ich naturalnego środowiska. Także przyroda w Rybnicy Leśnej też przywykła – przez 100 lat – do sąsiedztwa kopalni.