Dzieci z fundacji „Ratujmy uśmiech dziecka” spędziły ferie w Karpaczu. Część pieniędzy na wyjazd zebrały same.
„Ratujmy uśmiech dziecka” to jedyna w Nowej Rudzie i okolicy fundacja, która działa na rzecz chorych czy borykających się z trudną sytuacją życiową najmłodszych. Jej podopieczni to dzieci – w wieku od kilku do kilkunastu lat – zmagające się m.in. z chorobami serca, astmą, cukrzycą czy mające niełatwą sytuację rodzinną.
Bezpieczny azyl i bitwa na śnieżki
Pod swoimi skrzydłami fundacja ma kilkadziesiąt dzieci. A codziennie, przez 6 dni w tygodniu, do prowadzonej przez organizację świetlicy przychodzi ok. dwudziestu najbardziej potrzebujących podopiecznych. Mają tu zapewnione darmowe obiady, mogą pod okiem wolontariuszy odrobić lekcje, skorzystać z komputerów, spędzić czas na rozmowach, grach i zabawach z rówieśnikami. Mogą też liczyć na wsparcie w różnych, życiowych sytuacjach.
Prężną fundację, która obchodzi w tym roku 15 – lecie istnienia, założył Stanisław Kołacki. Sam wychował się w domu dziecka więc dobrze wie, jak poprawić często niewesoły los dzieciaków. Dlatego poza tym, że fundacja zapewnia im codzienne wsparcie, organizuje wycieczki, zabawy itp., to jej podopieczni wyjeżdżają też na letnie i zimowe wakacje – by dzieci mogły oderwać się od codzienności i nie czuły się gorsze od rówieśników.
Na tegoroczne ferie do Karpacza wyjechało ponad 20 uczniów, w wieku od 7 do 15 lat. – Mieszkaliśmy w ładnym ośrodku, dużo chodziliśmy po okolicy, zwiedzaliśmy, były też szaleństwa na sankach, bitwy na śnieżne kulki i wiele innych atrakcji. Wieczorami był czas na długie rozmowy, gry i zabawy. Wyjazd był naprawdę udany, pozwolił dzieciom cieszyć się beztroską – mówi S. Kołacki.
Dziękują za dobre serca
Podopieczni fundacji wyjechali na zimowy obóz za darmo, ale też z poczuciem, że na ten wypoczynek uczciwie zapracowali. W ramach wolontariatu zbierali bowiem już od kilku miesięcy datki do puszek – na ulicach czy w sklepach w Nowej Rudzie.
I choć zebrali pokaźną kwotę, to jednak zbyt małą, by pokryć wszystkie koszty zimowiska. Dlatego o brakujące środki fundacja wystarała się u darczyńców. Pomogły m.in. Kopalnie Surowców Skalnych w Bartnicy, przedsiębiorca Dariusz Tietz z Woliborza, właściciele apteki w Rynku w Nowej Rudzie, miejscowy optyk, jeden z banków i inni. – Serdecznie dziękujemy wszystkim darczyńcom za dobre serca. To dzięki wam nasza fundacja może przywracać uśmiech pokrzywdzonym przez los dzieciom – mówi Stanisław Kołacki.